Carpatia Divide czyli nigdy więcej
CARPATIA DIVIDE 2021 czyli nigdy więcej 😉
Jeśli chcesz spróbować najbardziej ekstremalnej formy ścigania się po górach na rowerach MTB to jest to na 100 % właściwy adres. Ponad 600 km, i prawie 17 tys przewyższeń przez dzikie Karpaty bez wsparcia z zewnątrz, będąc non stop w drodze to epickie doznania zarówno mentalne jak i fizyczne. Trasa poprowadzona bez kompromisu, nie ważne czy da się wjechać rowerem czy trzeba robić tzw. „wypych”, aby do przodu.
To co trzyma zawodnika na właściwej drodze to track, a śledzenie poczynań śmiałków odbywa się dzięki temu ze każdy zawodnik posiada tracker, dzięki któremu każdy mógł obserwować rywalizację.
Streszczenie z tego jak było 😊
Start interwałowy w grupach co 10 minut z Ustronia, wyprzedzanie innych zawodników, podjeżdżanie, pierwsze „wpychy” zjazdy po kamieniach, pierwsza guma. Kilometry ubywały, ale wolno. Od początku jedziemy w czubie. Przez cały wyścig nasze pozycje zmieniały się od miejsca 2 do 6.
Zakładaliśmy noclegi pod chmurką i tak tez było. Pierwszy sen na wysokości około 1000 m n.p.m to było doznanie. Raz ze ulga ze się położyliśmy po całodziennej wyrypie, dwa gwiaździste niebo i stosunkowo ciepło to była nasza nagroda. Po 40 minutach snu budzimy się z drgawkami z zimna i jazda. A w zasadzie od razu piekielny wypych na Police ☹ Trasa przez Beskid Sląski, Żywiecki, Gorce. To pierwsze dwa dni. Jak ktoś zliczył trasa była tak poprowadzona, ze w sumie wyszło około 50 km wpychania roweru.
I to nie jest tak ze nasze umiejętności i moc nie pozwalały na wjechanie, po prostu charakter tych odcinków uniemożliwiał zrobienie tego w siodle. Druga noc rozpoczyna się naszym taktycznym błędem. Nie zatrzymujemy się na krótką drzemkę w schronisku pod Durbaszką. Postanowiliśmy cisnąć dalej i zanocować gdzieś w lesie, ale mieliśmy problem z wbiciem się w ciemnościach w trasę i dodatkowo nie znaleźliśmy suchego miejsca na nocleg. Decyzja powrót do schroniska i w konsekwencji zmarnowane 2 h.
Tam nocleg na ławach stołówkowych w schronisku – bo schronisko już zamknięte. Utyrani tą sytuacja i ogólnym zmęczeniem wegetujemy do rana. Konkurencja nas dogania, ale na dobra sprawę nie przejmowaliśmy się wtedy ta sytuacja. Skupiliśmy się na tym aby zjeść cos ciepłego, niestety o godz. 7 ran były tylko zapiekanki :😉, i robieniem swojego Czyli jazda, wpychy, zjazdy itd.
W Piwnicznej Zdroju odzyskujemy werwę 😉. A dalej bez zmian, długie podjazdy, zjazdy, trochę pchania. Druga cześć dnia to jazda w deszczu, nocleg gdzieś w górach już w Beskidzie Niskim, ucieczka w nocy przed burzą. Uratowała nas pewna chata studencka która „wyczailismy” podczas czerwcowego rekonesansu. Po przeczekaniu grzmotów i ulewy, jazda w pięknym błocie Beskidu Niskiego i Bieszczad. Po drodze drzemka na asfalcie w kierunku Przełęczy Żebrak, kolejna drzemka pod Wołosaniem. Od Cisnej deszcz, i ostatni wypych na Dwernik. Gaz do mety. I koniec mordęgi. Dojeżdżamy po 83:56 h tracąc do 2 zawodnika 36 minut i wygrywając 3 miejsce o 5 minut.
To tak w wielkim skrócie
Carpatia Diviede to impreza zdecydowanie dla osób zaprawionych w boju na trasach górskich, mamy na myśli jazdę na rowerach MTB. Jest trudno, bardzo trudno, i masakrycznie trudno. Kryzysów nie zliczymy, praktycznie należy liczyć się z tym ze jest się non-stop poza strefa komfortu. Kwestie wydolnościowe to jedno, ale pogoda, zimno, niewyspanie, mokre… wszystko sprawia, że jest trochę niefajnie.
Zgadzamy się ze słowami organizatora Leszka Pachulskiego ze ta trasa robi wszystko aby zrezygnować. W opinii organizatora i uczestników którzy zaliczyli już wcześniejsze starty w CD była to zdecydowanie najtrudniejsza edycja Carpatia Divide. Na liście startowej było 236, a ukończyło 141 zawodników w tym 5 kobiet (SZACUN).
Co do sprzętu to staraliśmy się minimalizować wagę, żadnych śpiworów itp.. Co do luksusów to mieliśmy cienkie kurteczki puchowe do naszych drzemek plus folie NRC. Do tego oczywiście trochę elektroniki nawigacje, powerbanki, baterie, czołówki, rzeczy do naprawy rowerów. Kwestia jedzenia i nawodnienia to zupełnie oddzielna kwestia. Sprawy sprzętowe i żywieniowe w sposób szczegółowy opiszemy w oddzielnym wpisie.